Opakowanie jest bardzo estetyczne, specyficzne dla VS użycie wszędzie, gdzie się da koloru różowego. Masło jest bardzo treściwe, niewielka ilość wystarczy na posmarowanie całego ciała, co się z tym wiąże, że jest bardzo wydajne. Czyli mamy kolejny plus! Przy wieczornej aplikacji, rano czuje się jeszcze brzoskwiniowo-wiśniowy aromat na skórze, bez uczucia lepkości. Szybko się wchłania pozostawiając skórę przyjemnie odżywioną.
Niestety ceny Victoria's Secret w naszym kraju są dosyć wysokie czy to w przypadku bielizny czy linii kosmetyków. Za opakowanie masła o gramaturze 200g musimy zapłacić ok 60zł, czyli podobnie jak za produkty z The Body Shop, gdzie znajdziemy bardziej naturalny skład.
Reasumując to jestem bardzo zadowolona i zaskoczona działaniem i wydajnością tego miłosnego zaklęcia. Początkowo myślałam, że nie będzie żadnych zachwytów,ochów i achów a tu spotkała mnie miła niespodzianka. Myślę, że wypróbuję coś jeszcze z linii Fantasies i podejrzewam, że tym razem dla odmiany będą to mgiełki zapachowe.
Znacie kosmetyki Victoria's Secret? Czy inne produkty są tak samo warte uwagi?
Niestety, ale nigdy nie miałam okazji używać kosmetyków tej marki, niemniej mają ładne opakowania i jak czytam całkiem dobre działanie :)
OdpowiedzUsuń