Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej... :)

piątek, 17 października 2014

Hello, hi, cześć i czołem! Czas nadrobić zaległości! Cóż to było za uczucie, gdy w zderzeniu w rzeczywistością opuszczając pokład samolotu, 14 stopniowy ziąb uderzył mnie prosto w twarz - porządna pobudka z rana jak śmietana! I powoli, pomalutku zaczął się powrót do tego co zostawiło się parę tygodni wcześniej... zaczynając dwa dni po powrocie od leczenia gigantycznego przeziębienia. Nie ma co narzekać, bo ten wyjazd długo zapadnie nam w pamięci - w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wiele pięknych chwil i wspomnień z tego wyjazdu zostanie z nami na długo.









Spotkaliśmy się z ogromnie przyjaznym nastawieniem mieszkańców do obcych dla nich ludzi. Często zdarzały się sytuacje, w których ktoś zaczepiał nas ot tak by porozmawiać i spytać czy nam się podoba w danym miejscu, co nam się przeogromnie podobało :)









Przechodząc po Medinie w Sousse znaleźliśmy chyba coś na typ księgarni? Mogę się mylić, bo nie mogliśmy bliżej podejść i spytać co i jak, gdyż czas nas tego dnia gonił niemiłosiernie. Nie zmienia to faktu, że jest to dosyć niespotykany widok.




Deszcz nie jest zbyt częstym zjawiskiem w Tunezji, ale organizacja zakrywania stoisk przed nim jest perfekcyjna. Po pierwszych minutach deszczu większość z wystawców miała wszystko już zabezpieczone przed zalaniem, a my dopiero zastanawialiśmy się gdzie tu się schować...  W takich rzadkich deszczowych chwilach trzeba się liczyć, z pozalewanymi ulicami, gdyż nie są one zbyt przystosowane do odprowadzania z nich wody. W końcu jeśli nie ma potrzeby to po co zawracać sobie czymś głowę? :)






























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proudly designed by | mlekoshiPlayground |